Moonstone
Dodano 12 marca 2024W Moonstonie spotykamy we wtorkowe przedpołudnie. Długo szukamy terminu spotkania, bo za @Monnstonem stoją 4 osoby – Andrii, Yan, Żenia, Olena. Cztery osoby – tak zupełnie różne, które postanowiły zrealizować wspólne marzenie – stworzyć miejsce, jakiego w Lesznie jeszcze nie było – z kuchnią i drinkami na światowym poziomie.
Gdy pytam ich jak się poznali – wspólnie potwierdzają, że to splot szczęśliwych przypadków. Yan opowiada: „Na ostatniej imprezie Cooperativy Olena zapytała mnie czy chce zrealizować z nią coś szalonego - wspólną restaurację. Wiedziałem, że jeśli to ma się udać, potrzebujemy naprawdę wybitnego kucharza. Z Żenią przyjaźniliśmy się od czasów szkolny. Namówiłem go, aby przeprowadził się do Leszna z Niemiec. I tak powstał pomysł na @Moonstone.”
- Żenia zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Bardzo skromny, raczej nieśmiały, niechętnie opowiadał o sobie. Chętniej opowiadali o nim Andrii i Yan. Żenia w Ukrainie pracował w najlepszych restauracjach w kraju. Pewnego dnia jedzenie serwował prezydentowi Załeńskiemu. Widać, że to prawdziwy szef kuchni, jakiego znamy z filmów. Skupiony detalista, który nie idzie na kompromisy. Gy pytam go o jego ulubione danie, odpowiada - zdecydowanie hummus. Yan opowiada nam o parze, którzy na hummus Żeni przyjeżdża z Berlina (!) raz na dwa tygodnie. Ponoć szukali tego smaku po całym świecie. Znaleźli go w Lesznie- na Wolności. Andrii dodaje: „drugiego takiego Żeni po prostu nie ma”.
- Jest też Yan – barman z prawdziwego zdarzenia. U niego nie istnieją kompromisy i jak sam mówi: „Chciałbym nauczyć ludzi kultury barowej, celebracji spotkań z przyjaciółmi”.
- Andrii w Lesznie mieszka najdłużej, bo od 9 lat. Wcześniej był dziennikarzem, a dziś to on jest dobrym duchem Moonstona. Niczym prawdziwy gospodarz wita gości i dba, żeby każdy czuł się tutaj wyjątkowo.
- Olena w Ukrainie prowadziła swoją własną kawiarnie, więc to ona była przewodnikiem po zawiłością tworzenia własnej restauracji. Mistrzyni cukiernictwa. Jej miodownik rozkochuje w sobie każdego.
- Gdy pytam ich, co najbardziej zaskoczyło ich, gdy otworzyli Moonstona, odpowiadają zgodnie – „nie spodziewaliśmy się, że wokół tego miejsca tak szybko stworzy się tak wyjątkowa społeczność. Dziś, zaledwie po pół roku znamy prawie wszystkich naszych klientów. I są dla nas jak przyjaciele”.
-Andrii dodaje: „W Lesznie nie było miejsca, gdzie chcielibyśmy się spotkać wieczorami. Więc stworzyliśmy miejsce w którym my czulibyśmy się dobrze. I to zadziałało!”
- Dziś w karcie @Moonstona znajdziemy, m.in. baba ghanoush (bakłażan, tahini, daktyle i migdały), glazurowane buraczki z labneh (Produkowany z jogurtów greckich ser pochodzący z Libanu), cytrynowe risotto z krewetkami i kaczkę z gratin dauphinois (rodzaj ziemniaczanej zapiekanki, która składa się z około 50 warstw plasterków ziemniaka o grubości 0,8 mm każdy!).
- Gdy pyta czego im życzyć, zgodnie odpowiadają „większej śmiałości w próbowaniu nowych rzecz. Bo wierzymy, że gdy ktoś raz spróbuje naszej kuchni – zostanie z nami na dłużej”.
Rozmawiając z ekipą Moonstona widzę w nich ogromny szacunek i sympatię do siebie nawzajem. Ich eksperyment wypalił – czwórka obcych sobie osób stworzyła coś wyjątkowego. Połączyła ich wspólna pasja do tworzenia rzeczy wyjątkowych. I tatuaże. Razem mają ich ponad 20! :)